Jasna Góra wydaje się nam taka oczywista. Trudno znaleźć wierzącego Polaka, który nigdy tam nie był, który nie zna wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej, który nie zaśpiewa Czarnej Madonny. Cóż jeszcze nowego można powiedzieć o miejscu, które znamy prawie na pamięć?
Pierwsze kroki kierujemy do kaplicy Cudownego Obrazu, żeby klęknąć przed obliczem Czarnej Madonny. Później bazylika, wieczernik, Droga Krzyżowa na wałach – tak wygląda stały szlak wszystkich jasnogórskich pielgrzymów. Często czasu już nie wystarcza na więcej. Tymczasem Jasna Góra w każdym miejscu wypełniona jest bogatą historią i w każdym miejscu odczytywać można kolejne jej tajemnice. Może warto choć raz znaleźć kilka godzin, żeby to, co pozornie dobrze znane, zobaczyć z zupełnie innej strony?
WAŁY – Kwaśne deszcze, wywołane wysoką emisją siarki z dawnej Huty Bieruta, treningi samolotów odrzutowych, przekraczających barierę dźwięku nad jasnogórskim klasztorem, naruszona równowaga stosunków wodnych wzgórza podczas budowy podziemnych przejść na Alei Najświętszej Maryi Panny – przez długie lata władzom komunistycznym zależało na tym, żeby jasnogórski klasztor narazić na jak największe zniszczenia. Udało się. Korzenie wysychających drzew przestały chronić mury wałów, które od strony północno-zachodniej zaczęły się kruszyć. Bastion św. Rocha zaczął pękać, trzeba więc było podjąć decyzję o renowacji wałów. Podczas prac dokonano odkrycia, którego nikt się nie spodziewał: znaleziono mur będący częścią najstarszych jasnogórskich fortyfikacji, pamiętających czasy potopu szwedzkiego. Mury obroniły Jasną Górę przed Szwedami w 1702 i 1705 r., w czasie konfederacji barskiej nie wpuściły do środka wojsk carskich, stawiły też opór wojskom austriackim w roku 1809. Dopiero w 1813 r. twierdzę zdobyli żołnierze cara, odcinając najpierw dopływ wody. W tym samym roku przy pomocy spędzonych z okolicy tysięcy chłopów rozebrano urządzenia obronne twierdzy. Już w 1842 r. paulini mogli zająć się uporządkowaniem terenów, otaczających klasztor, stare mury zasypano, nowe wały obniżono tak, że przestały chronić klasztor, a stały się tylko symboliczne. Ostatnie odkrycia odsłaniają to, czego Rosjanie nie uprzątnęli do końca, możemy zobaczyć przebieg dawnych korytarzy i kazamatów.
WIEŻA – To ona wita pielgrzymów jako pierwsza. Wypatrują jej z okien autokarów, a jeśli idą pieszo, klękają na chwilę modlitwy, gdy dostrzegą ją wreszcie na horyzoncie.
Pierwsza jasnogórska wieża była po prostu dzwonnicą, wzniesioną w XV w., zbudowaną prawdopodobnie po północnej stronie prezbiterium, a następnie wchłoniętą przez rozbudowujący się kompleks klasztorny. Najstarsza wzmianka o drugiej dzwonnicy pochodzi z 1631 r. – wybudowano ją obok południowej ściany bazyliki, umieszczając w niej pochodzący z 1544 r. dzwon „Jezus Maria”. W 1702 r. dzwonnicę podciągnięto na wysokość dwóch kondygnacji i zwieńczono późnobarokowym hełmem z krzyżem. Na początku XX w. dzwony przeniesiono na metalową konstrukcję przy bramach klasztornych, a w dawnej dzwonnicy umieszczono „Kaplicę Pamięci Narodu”. Kaplica ta jest miejscem przechowywania szczególnych relikwii – urn z prochami i ziemią z miejsc, zroszonych krwią Polaków – żołnierzy, powstańców i męczenników.
Dopiero trzecia, najmłodsza jasnogórska wieża jest tą najbardziej znaną i okazałą. Dobudowana do gotyckiego kościoła klasztornego od samego początku była wieżą zegarową. Wielokrotnie trawiły ją pożary, po których odbudowywano ją coraz wyższą i bogatszą. Jeden z pożarów wybuchł już na początku 1654 r., kiedy to wyjątkowo ostra zima i mróz opóźniały bieg wskazówek zegara. Opiekujący się nim zakonnik zmuszony był ogrzewać wnętrze wieży i zaprószył ogień, który strawił górną, drewnianą wówczas część wieży. Kolejny wielki pożar wybuchł w 1690 r. w klasztornej piekarni – tym razem odbudowana wieża przetrwała aż 200 lat. Kolejny pożar w 1900 r. wywołali pielgrzymi, którzy – wbrew obowiązującym zakazom – rozpalili na wieży sztuczne ognie. Stopił się wówczas zegar oraz dzwony, a nawet pokrywająca dach wieży blacha. Na szczęście wiatr przenosił płonące fragmenty konstrukcji poza zabudowania klasztorne tak, że ogień nie zagroził kościołowi ani klasztorowi. Władze carskie zezwoliły nie tylko na odbudowę wieży, ale również na zbiórkę pieniędzy na ten cel na terenie Królestwa Polskiego. Nową wieżę poświęcono 15 sierpnia 1906 r., w szóstą rocznicę pożaru, przy udziale 300 tys. Polaków przybyłych na tę uroczystość ze wszystkich trzech zaborów. Wieża ta stoi do dziś.
BROŃ – Nad wejściem do arsenału czuwa orzeł, obejmujący skrzydłami sprzęt wojenny. To symbol Rzeczypospolitej, która czuwać miała nad jasnogórską twierdzą, skarbem Polaków. Dzisiejsze zbiory zgromadzone w arsenale to przede wszystkim dawna broń, pamiątki związane z dziejami Jasnej Góry oraz wota, które przez wieki składali tu ci, którzy z pomocą Matki Bożej walczyli o wolność Polski. Nad wszystkim czuwa Maryja w kopii Cudownego Obrazu, w płaszczu zdobionym dziesiątkami polskich oznak wojskowych, z orłami z żołnierskich czapek w koronie.
Oręż w arsenale to najpierw halabardy, należące do piechoty, straży miejskich, gwardii honorowych – najstarsze pochodzą z XVI w., ale niektóre z nich jeszcze niedawno służyły podczas procesji i uroczystości kościelnych.
Armat, które dawniej musiały znajdować się w jasnogórskiej fortecy, dziś już w arsenale nie ma, są za to cztery moździerze z przełomu XVII i XVIII w., są tureckie muszkiety, karabiny i janczarki, bogato zdobione, wykładane srebrem i kością słoniową, są strzelby z Albanii, Czarnogóry i Hercegowiny. Jest również broń biała: wenecki rapier schiavona, charakterystyczny, bo służący raczej do cięcia niż kłucia przeciwnika, są szpady i szable. Ciekawą historię mają dwa tasaki: pierwszy z nich, hiszpański, z końca XVIII w., złożony był jako wotum przez polskiego żołnierza z armii napoleońskiej. Drugi, z piłą na grzbiecie, pochodzić może z czasów rozbiórki jasnogórskich fortyfikacji, był regulaminową bronią rosyjskich saperów z tamtego okresu. Z nowszych już eksponatów w arsenale znaleźć można na przykład oficerską szablę marszałka Rydza-Śmigłego, a z egzotycznych – dzidy i miecze z Afryki, ceremonialną buławę z Persji, turecki kindżał i szable japońskich samurajów.
WOTA – „Ponieważ zaś podobało się Wszechmogącemu Bogu szczególniejszymi łaskami miejsce to głośnym uczynić i wielkimi dobrodziejstwy pobożnych katolików do wielbienia obrazu Matki Boskiej skłonić, zaczęli nie tylko mieszkańcy Królestwa pielgrzymki odbywać, lecz także liczne ludy z sąsiednich i odległych krajów; a Królowie, Książęta i Biskupi, Senatorowie, Szlachta i inni składali tu liczne swoje wota” – pisał ojciec Augustyn Kordecki.
Tradycja składania wot Królowej Polski liczy sobie kilka wieków. Do najcenniejszych z nich należy turecki pałasz ze srebrną głownią i rękojeścią ze złota, bogato wysadzaną drogimi kamieniami. Jest to prawdopodobnie wotum złożone przez samego króla Stefana Batorego.
Hetman Stanisław Żółkiewski zostawił na Jasnej Górze turecką szablę z przełomu XVI i XVII w. – paulini chcieli ją podarować wyruszającemu na wyprawę wiedeńską Janowi III Sobieskiemu, ten jednak uznał, że „na wojnie potrzebne jest tylko żelazo” – i na Jasnej Górze pozostawił rękojeść i pochwę, które znajdują się tam do dziś.
Swoje hetmańskie buławy pozostawiali Maryi hetmani, a niższej rangi żołnierze składali blachy wotywne – największa przedstawia ofiarodawcę, Jana Chreptowicza, wojewodę nowogrodzkiego.
Wiele wot znalazło się na Jasnej Górze po zwycięstwie nad Turkami pod Wiedniem. Znajdziemy wśród nich bogato haftowane odrzwia polowego meczetu Kara Mustafy, fragment wschodniej makaty, łuki, kołczany ze strzałami, kolczugę, wykonaną ze srebra i pozłacaną misiurę (ochronną siatkę na głowę), czekany, topór ceremonialny czy lufę tureckiego muszkietu. Jest również – choć nie wiadomo, czy na pewno należąca do wotum króla Sobieskiego – tarcza bojowa, wykonana ze skorupy ogromnego żółwia morskiego.
ORDERY I BIŻUTERIA – Oprócz wot zdobywanych na wrogach, wśród jasnogórskich skarbów znaleźć można również różnego rodzaju medale, biżuterię patriotyczną i ryngrafy. Jest tu więc na przykład Order Złotego Runa, nadany w 1615 r. królowi Władysławowi IV i przez niego złożony Jasnogórskiej Pani. Jest Order Orła Białego, który w roku 1736 został nadany Janowi Tarło, wojewodzie sandomierskiemu, są ordery Virtuti Militari z czasów Księstwa Warszawskiego i powstania styczniowego, są pochodzące z XIX w. rosyjskie ordery św. Jerzego, św. Włodzimierza, św. Anny, św. Stanisława. Są też polskie dziewiętnastowieczne odznaczenia: Order Bożogrobców, Order św. Stanisława czy odznaka wolnomularska Loży Warszawskiej „Jedność Słowiańska”. Za każdym z orderów kryje się historia konkretnego człowieka, który uznał, że największą wdzięczność w życiu winien jest właśnie Królowej Polski.
Biżuteria patriotyczna – kolejny z jasnogórskich skarbów – noszona była nie dla ozdoby, ale dla wyrażenia patriotycznych uczuć i postaw w czasach, gdy ojczyzna była zagrożona, w czasie powstań lub żałoby po ich upadku. Nie dziwi więc, że modlący się o wolność ludzie składali taką biżuterię u stóp Pani Jasnogórskiej. Wykonywana ona była z metali mniej szlachetnych, zdobiona symbolami patriotycznymi i wizerunkami świętych.
Znajdujemy tu też zegarek Antoniego Patka, emigranta po powstaniu listopadowym, z wizerunkiem Matki Bożej Ostrobramskiej i zegarek gen. Józefa Hallera. Są obrączki wykonane z podków konia lub szabli księcia Józefa Poniatowskiego, z napisem „Bóg mi powierzył honor Polaków, Bogu go tylko oddam”. Jest „Krzyżyk z Olszyny Grochowskiej” – wykonany z gałązek olszyny połączonych złotym okuciem, z wygrawerowaną datą bitwy w Olszynce. Z inicjatywą wykonywania takich krzyżyków miał wyjść sam Adam Mickiewicz wraz z Klaudyną z Działyńskich Potocką, znaną działaczka patriotyczną.
To tylko mała garść tajemnic, które skrywa przed nami jasnogórski klasztor. Poznać je może każdy, jeśli tylko znajdzie czas i ochotę. Warto, bo nic nie smakuje bardziej, niż odkrywanie większego piękna w tym, co i tak już przecież kochamy.