Siostry i Bracia!
Wczoraj w liturgii celebrowaliśmy narodziny Życia, dziś liturgia i słowo Boże stawia przed naszymi oczami postać św. Szczepana – męczennika, który nie wahał się oddać swego życia, by dać świadectwo, że Jezus jest długo oczekiwanym Przedziwnym Doradcą, Bogiem mocnym, Odwiecznym Ojca, Księciem Pokoju (Iz 9,5). Drugi dzień świąt Bożego Narodzenia jasno wskazuje, że głoszenie Dobrej Nowiny niesie ze sobą wysoką cenę, która domaga się heroicznego świadectwa, czasem oddania życia. Wspominając dziś św. Szczepana, Kościół pragnie przypomnieć również nam, ludziom żyjącym w XXI wieku, że światło Ewangelii często jest niesione przez niewielu, którzy są autentycznie zafascynowani Chrystusem, przeniknięci miłością do Boga, gotowi na wszystko, by dać świadectwo o Słowie, które stało się ciałem. Zarówno wtedy, jak i dziś słowa: „Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga” dla jednych są wyznaniem wiary, dla innych powodem do okazania agresji: „Podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się wszyscy na niego” (Dz 6, 57). Także zapowiedź Jezusa, żebyśmy mieli się na baczności, gdyż „będą [nas] wydawać sądom i […] przed namiestników […] wodzić z [Jego] powodu na świadectwo […]” (Mt 10, 17-18), jest realistyczną wizją świata, który nie potrafi „sprostać mądrości i Duchowi, z którego natchnienia przemawiał Szczepan” (Dz 6,10).
Dobrze wiemy, że prześladowanie chrześcijan nie należy jedynie do przeszłości. Proces ten ciągle trwa i przynosi żniwo obfitujące w wielu nowych męczenników. Jak podają raporty dotyczące sytuacji chrześcijan na świecie, w ubiegłym roku za wiarę zginęło 5800 chrześcijan. W 76 krajach świata ludzie doświadczają przemocy za względu na swoją wiarę. W 2019 r. w Europie około 3000 chrześcijańskich kościołów, cmentarzy i pomników zostało zdewastowanych lub splądrowanych. Statystyki pokazują również, że w samej Francji liczba ataków na chrześcijan wzrosła dwukrotnie. W 2019 roku spłonęło tam 11 kościołów, a rok wcześniej doszło do ponad 800 profanacji. Również w naszej Ojczyźnie nie brakuje agresji skierowanej wobec Kościoła i ludzi wierzących. Różnego rodzaju prowokacje, podszyte udawaną troską o prawidłowy rozwój dzieci i młodzieży, nawołujące do zakazu spowiedzi dzieci i młodzieży z powodu rzekomej jej szkodliwości, są niczym innym, jak współczesną walką z Dobrą Nowiną, w której chrześcijanie muszą dać świadectwo swej wierze. Spory i różnice zdań w sprawach wiary coraz częściej dotykają naszych rodzin, środowisk pracy czy placówek edukacyjnych.

Bracia i Siostry!
W sercach niektórych z nas może rodzić się pytanie: skoro dziś wiara w Jezusa Chrystusa wymaga tak wysokiej ceny i tylu wyrzeczeń, a odchodzący z Kościoła mają się dobrze, to czy warto jeszcze być chrześcijaninem? Paradoksalnie, odpowiedź na to pytanie przynoszą nam właśnie Święta Bożego Narodzenia. Uzmysławiają nam bowiem, że choć Jezus narodził się dla „wielu”, „niewielu” Go przyjęło i w Niego uwierzyło. Ale Bóg jak niegdyś, tak i teraz, pragnie posłużyć się niewielu, by zbawić wszystkich. Z tej logiki Bożego działania powinna wyrastać potrzeba naszych serc do dawania świadectwa wiary w świecie takim, jaki on jest. Niechęć czy wrogość nie mogą usprawiedliwiać rezygnacji i bierności. Już w 1958 r. pisał o tym młody ks. Joseph Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI w tekście o mocnym tytule „Kościół pogan nazywających się jeszcze chrześcijanami”: „Współczesny uczeń Chrystusa ma sprostać swojemu powołaniu pośrodku nowych pogan. […]. Patrząc na niewiarę, nie można dyspensować się od własnej wiary, przeciwnie, mamy odczuwać jeszcze silniejszą zachętę do jej pogłębiania, bo to właśnie my jakby zastępczo podejmujemy działanie zbawcze Jezusa Chrystusa”. Prorocze słowa! Zobowiązujące słowa!

Siostry i Bracia!
Powołanie do kapłaństwa jest odpowiedzią na zaproszenie do misji głoszenia radości z narodzenia Pana. Choć od kilkunastu lat liczba kandydatów we wszystkich seminariach duchownych w Polsce spada, to jednak co roku wstępuje w ich mury grupa owych niewielu, których pragnieniem jest, by wszyscy dostąpili zbawienia. Także oni muszą pokonywać liczne trudności, choćby spotykając się z niechęcią ze strony swoich rówieśników, a nawet bliskich. Zdarzają się przypadki, że kleryk musi opuścić dom rodzinny, gdyż rodzice nie akceptują wyboru kapłańskiej drogi przez ich syna. Czasami przez lata nie podejmują z nim kontaktu i Msza Święta prymicyjna jest odprawiana bez udziału rodziców i najbliższych członków rodziny. Mimo wszystko naszym seminarzystom nie brakuje nadziei, a świadomość obecności „nowych pogan” rodzi w nich ewangelizacyjny zapał, który jest silniejszy od lęku, obaw i odrzucenia. Dlatego tak ważne jest ich wsparcie modlitwą i chrześcijańskim braterstwem, a także autentyczna troska o to, by nadal chcieli iść tą drogą. Wiemy, że w wielu parafiach trwa modlitwa za seminarium i w intencji nowych powołań kapłańskich. Z całego serca za nią dziękuję! Jestem też wdzięczny za wsparcie materialne, dzięki któremu klerycy mogą studiować, modlić się i rozwijać swoje talenty. Za to wszystko wyrażam serdeczne podziękowanie.
Na czas świętowania Narodzenia Pana, przyjmijcie od wspólnoty seminaryjnej najserdeczniejsze życzenia. Niech Nowonarodzony uzdalnia Was do odważnego i radosnego wyznawania wiary oraz strzeże przed zniechęceniem i utratą chrześcijańskiej nadziei.

Płock, dnia 26 grudnia 2022 r.

Ks. Marek Jarosz
Rektor WSD